Effy
- Nie wierze - spojrzała na mnie z mina typu ' i co teraz ' .
- to uwierz - odezwałam sie i spuściłam wzrok na swoje buty .
Po chwili milczenia , Alex odezwała sie
- jest problem , bo ja tez tobie muszę coś powiedzieć - w jej glosie można było dostrzec zawahanie po czym zrobiła to samo co ja przed kilkoma minutami . -Też jestem wampirem.
- teraz to ja nie wierze - przewróciła oczami .
- teraz to ty uwierz - zaśmiała sie nerwowo .
- chyba nie mam innego wyjścia ale rozumiesz to , ze zostaje to po miedzy nami nie?
- to chyba normalna akcja co nie , trudno by było gdybym powiedziała . W końcu tu chodzi o ciebie i o mnie . - wyjaśniła Alex , w sumie ma racje kto głupi jak to sie mówi '' podcina gałąź na której sam siedzi '' no własnie żaden idiota .
- jedna sprawa z głowy , ej ja murze iść do domu przed chwila napisali do mnie sms , żebym wracała do domu bo ważna sprawa czy coś - zwróciła się do mnie Alex , pożegnałyśmy sie i poszłyśmy w swoje strony . Kiedy wracałam do domu poczułam jak krople spadają na moja twarz .
- pięknie - mruknęłam pod nosem i przyspieszyłam kroku . Po chwili już lunął deszcz , skręciłam na skróty . Starałam sie nie spowalniać moich kroków , po drodze myślałam o czymś i o niczym , nagle poczułam ściśniecie na mojej prawej ręce, lekko przestraszona próbowałam sie wyrwać ale wpadłam w krzaki . Po chwili usłyszałam charakterystyczny śmiech .
- Nialler - warknęłam .
- słucham ? - próbował stłumić śmiech- uważaj w lasach, w końcu możesz trafić na kogoś gorszego ode mnie - zaczął poruszać śmiesznie brwiami .Znowu.
- Jest ktoś gorszy ? - uniosłam brew do góry i zaczęłam iść prosto .
- ej gdzie idziesz !? - Usłyszałam śmiech..
- idioto to nie jest śmieszne! - krzyknęłam .
- skoro jestem AŻ takim idiotą dlaczego trzymasz moja rękę hm ? - Fakt. Od razu pościłam jego rękę co nie było dobrym pomysłem bo wpadłam z powrotem w krzaki a on znowu wybuchł śmiechem .
- akcja lubi sie powtarzać - mruknęłam pod nosem .
- no lubi , lubi wiesz musisz bardziej odpowiedzialna za siebie .
- do domu ! - odpowiedziałam nie odwracając sie w jego stronę już po chwili usłyszałam kroki za sobą nie trzeba sie odwracać żeby wiedzieć , ze Niall idzie za mną . - co tak sie czaisz z tylu ? - stanęłam w miejscu lekko przechylając głowę .
- Uważaj bo ktoś cie zgwałci - zaśmiał się
- mówiąc ktoś masz na myśli siebie ? - spojrzałam na niego i zauważyłam , ze ma coś na twarzy . Podeszłam do niego i to zrzuciłam z niego .
- co ty robisz? - zapytał trochę rozbawiony zaistniała sytuacja .
- Miałeś coś na twarzy - przewróciłam oczami .
- jasne , jasne ja już wiem co planowałaś - wyszczerzył się .
- na pewno nie chciałam cie pocałować - burknęłam .
- nie to nie o to mi chodziło , chociaż i tak wiem , ze chciałaś ale dobra - zaczął sie ze mną droczyć .
- chory jesteś !
- a ty głupia ..
- ty głupszy !
- ja głupszy spójrz na siebie lepiej okej ? - on lubi mnie wkurzać ja to wiem .
- Przymknij się twoja głupota cie przerasta - oczywiście nie dawałam mu za wygraną.
- Effy , Effy - zaczął powtarzać moje imie przy tym opierając sie o moje ramie .
- nie wymawiaj mojego imienia - on jest strasznie denerwujący , jeszcze nikt mnie nie potrafił wyprowadzić tak z równowagi jak ta osoba .
Oczywiście nie obeszło się bez wymiany zdań rożnego typu i uparł sie , ze mnie odprowadzi bo twierdzi ze jest miły, co jest aktualnie nie możliwe w tym przypadku .
Kiedy dotarłam do domu było późno , wzięłam prysznic i położyłam sie do łózka , jakoś nie za bardzo umiałam spać dzisiaj ale już po jakimś czasie udało mi sie odpłynąć .
Rano nic nowego obudził mnie budzik , nie zjadłam śniadania babcia sie mnie spytała czy nic nie zjem ja w tym przypadku odpowiadam , ze jestem juz spóźniona i wychodzę . Tak nic nowego .Do szkoły byłam po raz kolejny raz spóźniona .
Na korytarzu zetknęłam się po raz kolejny z jakaś osoba .
- Hej - usłyszałam całkiem mi znajomy głos , już wiadomo do kogo należny .
- Hej Niall - odpowiedziałam zniechęcona .
- Witam - za Nialla wyszedł nijaki Louis a za Louisem Alex , no własnie Alex !? .
- mam dla was niespodziankę ale wyciągnijcie ręce - Alex skierowała to do mnie i Niallera .
Nie pewnie wyciągnęłam dłoń a za mną blondyn .
Po chwili zorientowałam sie , ze zostaliśmy przykuci do kajdanek ! .
- nie żartujcie sobie, odepnijcie to - podirytowana rozkazałam .
- poważnie to nie jest śmiesznie , dajcie ten klucz - Niall oczywiście również nie był jakże ucieszony .
- ale co wy gadacie ? nie ma klucza ? musicie zacząć sie dogadywacz , szerokiej drogi - Lou sie zasmial i przybił z Alex piąteczkę po czym odeszli .
- no pięknie ! , ja dzisiaj miałam plany , miałam iść do galerii , byłam umówiona i gówno z tego przez ciebie pajacu ! - no wiadomo , ze nie zwale winy na siebie chyba co nie ?
- wyluzuj ja tez miałem plany a teraz .. - w tej chwili uniósł kajdanki do góry wraz z naszymi złączonymi dłońmi . Zaczynają się ciekawe lekcje ...
- W końcu ! - wyszłam ze szkoły i zaczynałam wciągać powietrze jak to robią zawsze w filmach .
- nie czuje sie wolny kiedy jesteś przyczepiona do mnie - odezwała się osoba o której istnieniu już prawie zapomniałam . Chociaż był do mnie przyczepiony tymi pieprzonym kajdankami.
- cicho bądź , rusz się - zaczęłam go ciągnąc żeby sie ruszył .
- nie ! - stanął w miejscu , ani się ruszyć go nie dało ! .
- no Niall proszę cie chodźmy już - spojrzałam na niego błagalnie .
- a co dostane w zamian - nadstawił policzek .
- tak dostaniesz kopa w dupe - przewróciłam oczami .-ty mówisz poważnie ? - spojrzałam na niego ale jego mina nie przedstawiała żadnych emocji .
- czekam i czekam - zaczął udawać przy nudzonego .
- oszczędź mnie - spiorunowałam go wzrokiem .
- zastanówmy sie hmmm .... nie ? - usiadł sobie na trybunach do czego mnie tez zmusił jednym pociągnięciem ręki. Siedzieliśmy tak w ciszy może dobra godzinę . Az w końcu mnie złamał , wygrał ze mną . - Poddaje sie - murknełam pod nosem , szybko musnęłam jego policzek po czym najszybciej jak mogłam podniosłam sie po czym go pociągnęłam i musiał iść za mną .
- nie tak szybko , stop !- próbował sie zaprzeć i stanąć .
- nie! obiecałeś ! - spojrzałam na niego z obrażonym wzrokiem .
- niech ci będzie - spuścił wzrok na swoje buty i zaczął isc za mną . No nie wierze jestem całkiem nie zła . Złamałam Horana ! . Eh trochę dziwnie wyglądaliśmy ale to nie nasza wina .
Alex
Siedziałam z Louisem na ławce przed lasem. Jakoś się tak złożyło że po szkole poszliśmy tu.
-Wiesz, może ich już wypuścimy ?- spytał patrząc w jeden punkt przed nami.
-Chyba sobie żartujesz ? Już ci ich szkoda ? Pff.. Myślałam że dłużej wytrzymasz.
-Kobieto, ty nie masz serca !- tym razem spojrzał na mnie z miną zbitego psiaka. Chwila, chwila. Uświadomiłam sobie że przecież Effy tak jak ja jest wampirem. A to świadczy o tym że też potrzebuje krwi. Ale przecież od tak przed Horanem tego nie zrobi. Cholera!
Wstałam gwałtownie z ławki.
-Idziemy szukać Horana i Parker !- wyjęłam telefon aby do niej przedzwonić.
-A co taka nagła zmiana ?
-Nieważne dzwoń do Horana !
-Ok , ok.-Jak powiedziałam tak zrobił, w końcu dodzwoniłam się do Effy.
~W końcu odebrałaś !
~Dobra gadaj co chcesz .
~Nie złość się tylko powiedz gdzie jesteś, a zaraz przyjdę i was uwolnię !
~Boże ! Dzięki Ci ! Teraz jesteśmy w.. Horan zamknij się jak Gadam !
~Haha, on gada z Louisem !~Yhy.. My teraz jesteśmy przed galerią i będziemy na was tam czekać, pośpieszcie się !
~Ok , ok. Narazie.
~Taa, narazie, Szybko !
Rozłączyłam się i od razu się skierowałam w odpowiednie miejsce. Nie odwracając się mogłam wywnioskować że Lou idzie za mną.
-Ciekawe czy się dogadali ? -zadał pytanie wyrównując ze mną kroku.
-Pewnie tak, a jeżeli nie to nam się nie uda. Cały dzień ze sobą spędzili.
Nagle zaczął się śmiać jakby był jakby był nienormalny. Wycofuje ! On jest nienormalny !
-Z czego rżysz ?
-Nie, z niczego.-trochę się już uspokoił.
-Dooobraaa..-Przeciągnęłam. Nie wnikam w jego "zachowanie". Wolę nie czytać mu teraz w myślach.
Kiedy doszlismy z Lou w wyznaczone miejsce spotkania, skierowalam sie do Effy przykutej do Horana . Smieszny widok kiedy widzialam jak ta dwujka sie ciagnie w dwie inne strony . Ahh oni chyba nigdy sie nie dogadaja
- dawajcie , odepnijcie nas nie zniose dluzej towarzystwa tej osoby - Effy spojrzala zlowrogim spojrzeniem na Horana .
- a ja co mam powiedziec , jestes dziewczyna - Nialler przewrocil oczami .
- sugerujesz mi cos ? - warknela w jego strone .
- takk , ze dziewczyny sa gorsze - zasmial sie i przybil wolna reka tak zwana '' piateczke '' z Louisem .
- dobra mniej gadania , odpinajcie nas ! -Effy zaczela sie troszeczke nie cierpliwic .
- Louis dawaj ten kluczyk - spojrzalam na Louisa ktory byl pochloniety rozmowa z Niallem .
- przeciez ty go masz - rozszerzyl lekko oczy ze zdziwienia i zaczal przeszukiwac swoje kieszenie .
- nawet sobie nie zartuj ze mnie - odpwoiedzialam lekko spanikowana .- myslalem , ze ty go caly czas masz ! ja go nie mam .. - Louis spojrzal to na mine Effy a potem na mine Nialla . Ta dwojka spogladala na siebie z rozszerzonymi oczami .
- to to to ... oznacza .. - blondynka polozyla sobie reke na twarzy .
- kiepska sprawa - Niall za bardzo sie tym nie przejmowal w porownaniu do Effy .
- Louis biegnij do siebie poszuakc klucza ja za to pobiegne szybko do domu - i tak siie stalo ze odeszlismy w dwie inne strony zostawiajac ta dwojke samych .
Niall
- ja nie moge ile mozna ... dlugo oni tak jeszcze bede szli ? .. no ale sam powiedz ile mozna ? Niall ? , odpowiesz mi cos !? - Effy juz zaczyna powoli histeryzować ? powoli !? co ja gadam !
- sam chisteryzujesz - przewrocila oczami , kurwa ? skad ona to wie? ona mi czyta w myslach czy jak .?
- przeciez ja tak nie powiedzialem - lekko spanikowany probowalem sie od niej odsunac .
- ale .. widac , ze tak myslisz ? - usmiechnela sie .
- chodzmy stad - zaczolem nas ciagnac w przeciwna strone .
- ciekawe gdzie ty chcesz isc - effy mruknela pod nosem .
- daleko stad - trudno jesst tak chodzic przykutym do drugiej osoby .
- fajnie razem wygladacie - uslyszalem glos za soba .. kiedy sie odwrocilem zobaczylem Olivie . .
-My razem fajnie wyglądamy ? Wolne żarty ! Jesteśmy na siebie skazani , przez te kajdanki-wskazałem na ów przedmiot.
-Tak czy owak to nie zmienia faktu że fajnie RAZEM wyglądacie- uśmiechnęła się akcentując słowo "razem". Wywróciłem oczami i spojrzałem na Effy, która raczej nie była zadowolona z tego co powiedziała Olivia.Żyłka na czole zaczęła jej niebezpiecznie pulsować. Oho, zaraz się zacznie.
-Olivia ! Jeszcze raz powiesz coś tak bezsensownego to nie ręczę za siebie ! To że jestem skuta z tym debilem , nie oznacza że drugiej ręki nie mam wolnej !
-Yhy, yhy.. Kto się czubi ten się lubi !- Olivia odeszła w swoją stronę a na mojej twarzy był widoczny uśmiech.
-Wrr..-Effy dalej była wkurzona. Ahh, jak ona potrafi ją wkurzyć. Nawet mnie się to nie udało.Ale może to i lepiej ? Eh .. Za dużo o niej myślę, stanowczo za dużo ! Ale co poradzić jeżeli jesteśmy skazanie na siebie prze kolejne kilka godzin ? Jestem pewien że szybko takiego malutkiego kluczyka nie znajdą.
-Nie przesadzaj.- powiedziała już uspokojona.
-Ale przecież nic nie powiedziałem ?!- to się robi coraz bardziej dziwne. Ona jedynie machnęła w moją stronę ręką i usiadła na ławce.-Co ty robisz ? Mieliśmy iść !
-To idź ja tu na nich czekam.- odpowiedziała niewzruszona. Pięknie , ona jest niemożliwa !
Zrezygnowany usiadłem obok niej i razem czekaliśmy na powrót naszego zbawienia, czyli Louisa i Alex z kluczykiem do tych pierdolonych kajdanek.A ja dłużej nie wytrzymam bo muszę załatwić swoją potrzebę.
Nagle usłyszałem w głowie głos Louisa ? Ah no tak. Przecież potrafi porozumiewać się telepatycznie.
Młody znalazłem kluczyk. Gdzie jesteście ?
W końcu. Tam gdzie wcześniej. I NIE NAZYWAJ MNIE MŁODY DEBILU PIEPRZONY !
Jak tam chcesz. Zaraz tam będę. O Alex ! Ok to my zraz tam będziemy.
Ale szybko.
Więcej już go nie słyszałem. Spojrzałem na dziewczynę. Ona chyba strasznie się nudzi. Kołysa się w tą i z powrotem i nuci sobie nieznaną mi piosenkę. Próbowałem się bardziej wsłuchać żeby sobie skojarzyć tą piosenkę ale na próżno.Katem oka zerknalem na nia co bylo zlym pomyslem bo w tej samej chwili ona spojrzala na mnie
- co sie gapisz ? - zasmiala sie w moja strone .
- to nie patrz jak ja patrze - odwrocilem glowe w przeciwnym kierunku dziewczyny .
- to ty spojrzales kiedy ja spojrzalam wiec to twoja wina - ona sie moze klocic godzinami o cos co w ogole sensu nie ma !.
- ile oni jeszcze beda szli - szybko zmienilem temat zeby dalej nie drazyc w ta glupia wymiane zdan , tak to nie w moim typie poddac sie ale z nia nie wygram , zdazylem sie przekonac . Chwile posiedzieismy w ciszy dopoki Effy nie zaczela jeczec z nudow .
- Niall nudzi mi sie - szturchnela mnie w ramie .
- to mnie nie bij - spierunowalem ja wzrokiem .
- nudzi mi sie - powtorzyla po czym strzeliła mnie w glowe .
- no ej - spojrzalem na nia zdezorientowany . -
Niall wstawaj ! szybko ! - jak oparzona podskoczyła z ławki.
- o co ci chodzi ? - unioslem brew do gory .
- to ON , ON idzie szybko prosze Niall !- zobaczylem chlopaka , czarne wlosy w sumie na oko nizszy ode mnie .
- siadaj - usmiechnelem sie do niej .
- co ty idioto robisz !?- niby krzyknela na mnie ale powiedziala to po cichutku .
- zaufaj mi - puscilem do niej oczko .
- nie ufam ci - zrobila glupia mine .
- to zacznij - spojrzalem na nia spod byka .
- hej Effy - oczywiscie byly chlopak nie odpuscil sobie .
- zegnam - ruchem reki pokazala mu zeby poszedl sobie .
- mozemy pogadac ? - chlopak nie odpuszczal .
- nie widzisz , ze nie moge - uniosla reke zebyy pokazac dlaczego .
- twoj chlopak ? - dziewczyna pierwszy raz od kat sie kolo nas pojawil spojrzala na niego .
- nie - na co ja w tym samym czasie powiedzialem
- tak .
- to tak czy nie? - chlopak widac bylo ze lekko sie zmieszal , spojrzalem na Effy i obydwoje powidzielismy
- tak - usmiechnelem sie do niej a ona spojrzala sie na mnie mina typu '' i co teraz '' .
- a wiec szczescia - chlopak sztucznie sie usmiechnal i odszedl .
- jakie szczescia ?! czy my o czyms nie wiemmy !? - uslyszalem glos , ale nie byle jaki .
- o nie Louis - walnalem sobie w glowe tak zwanego *facepalma*
- Macie te klucze ? !- Effy jak najszybciej chciała zmienić temat .
- odpowiadaj - Louis zaczął drążyć dalej .
- Ej nie naciskaj tak na mnie okej ? nie jesteśmy i nie bedziemy wyluzuj - Effy zaśmiała sie pogardliwie a ja spiorunowałem ją wzrokiem .
- i co sie gapisz Horan ? - ona jest taka wrdna , głupia , nie normalna , fturutityghregt, nie mam słów co do niej .
- skoro sie gapisz to wiesz , że sie gapie więc czemu sie gapisz? - uśmiechnąłem sie bo czułem , że zwycieżyłem w tej głupie wymianie zdań i miałem racje tylko spojrzała na mnie jakby chciała mnie zabić i sie nie odezwała już . To troche glupie ale jako wilkołak czuje różne nadludzkie moce i czuje , że ona jest pełna tego .. ale to przecież nie możliwe .. przecież ona nie może .. musze to wszystko sprawdzić dowiem się kim ona jest za nim ona sie dowie kim ja jestem . Dziwne że po akcji kiedy ją obroniłem no nie wiem czy mogłem nazwać to obronieniem czy przestraszeniem ale mniejsza wtedy dziwne , że sie nie zorientowała chyba , że serio jest zwykłą wkurzającą dziewczynką za którą ją uważam .
- Skończyliście ? - usłyszałem głos dochodzący za mną , szybkim ruchem sie obróciłem .
- odpinajcie za nim mnie zarazi jakąś chorobą , no co nie wiadomo jakie choroby w nim drzemią ?! - wzruszyła ramionami już chciałem cos powiedzieć ale ona zatkała mi swoja dłonią buzie .
- zamknij sie , nawet nie próbuj strzelić jednego z tych twoich debilnych argumentów . - w tej chwili wziąłem oddech kiedy wzięła swoją ręke z przed mojej twarzy .
- sama jesteś debilna - mruknąłem cichutko pod nosem .
- mówiłam żebyś sie nie udzielał , Niall ty jesteś jakiś nie normalny - dlaczego ona tak chisteryzuje ? dlaczego , po co i dlaczego?
- odpinajcie ! ona mnie zaraz pogryzie albo jej pchły przejdą na mnie. Louis przejął kluczyki i nas uwolnił . - W końcu ! w Końcu ! - ona jest serio dziwna zaczęła skakać przed siebie i cieszyć sie jak głupia , dobra rozumie , że ona nie znosi mojego towarzystwa ale staram sie być uprzejmy .
- i co się cieszysz ? - spojrzałem na nia wcale nie wzruszony .
- bo spędziłam z tobą prawie 24 h ?a jesteś serio wredny , żałosny , irytujący , żenujący - nie chciało mi sie tego dalej słuchac i się mianowicie uśmiechnęłem .
- nie zapominaj , że także słodki i przystojny - zaczełem poruszac brwiami.
- co ty gadasz ? - udawała .
- ja wiem i ty też dobrze o tym wiesz . - uśmiechnęłem sie .
- Skończcie ten topur wojenny - wtrącił sie podirytowany Louis opierajacy sie o drzewo .
- to nie jest żaden '' topur wojenny '' - przewróciłem oczami .
- dzieciak - mruknęła blondynka i odeszła w inną strone .
Louis
Alex w ogóle się nie odzywała, widać było że głęboko nad czymś rozmyślała. Niall z Effy kłócili się o jakąś głupotę. Nie przepadają za sobą najwyraźniej. Effy razem z Alex poszły w swoją stronę. Postanowiłem wsiąść Nialla też do domu.
-Te , Niall ! Idziemy już !
-Co ? A tak, tak. Chodźmy.
Szliśmy w ciszy Niall był pogrążony we własnych rozmyśleniach. Mi nie przeszkadzała ta cisza. Sam mogłem też pomyśleć. Spędziłem dziś prawie cały dzień z Alex, a to dla mnie duży plus. Tak racja, podoba mi się już od jakiegoś czasu. Czy to prawdziwa miłość ? Nie wiem. A może i wiem ? Ale nie chcę tej myśli do siebie dopuścić. Przecież ona nigdy mnie nawet nie lubiła. Dopiero ostatnio coś się stało że się zbliżyliśmy do siebie. Uwielbiam z nią spędzać czas, chociaż rzadko się to zdarzało. Już od dawna mi się podoba, ale zawsze się z nią kłóciłem. Może i o nie takie głupoty jak Parker z Niallem, ale za to częściej od nich. Potrafiła czasem nawet normalnie pogadać. Ona jest piękna, po prostu i kocham na nią patrzeć. A jej charakter jest jeszcze lepszy !
Nim się obejrzałem byłem już pod domem. Pożegnałem się z Horanem i wszedłem do domu. Był dość duży ale takie były wymagania mojej rodziny. W domu rodzice siedzieli w salonie a ja poszedłem do swojego pokoju. Nie miałem ochoty na nic. Usiadłem na łóżku i patrzałem w przestrzeń przede mną. A mianowicie za oknem. Zegarek wskazywał 19. Jakoś szybko dzień minął. Wstałem z łóżka i zabrałem ciuchy na przebranie i ruszyłem do łazienki. Umyłem się i wykonałem inne ważne czynności i postanowiłem coś zjeść.
W kuchni nikogo nie było , wyjąłem potrzebne składniki i zrobiłem sobie kanapki. Usiadłem do stołu zajadając przygotowany posiłek. Miałem wrażenie że dzisiaj coś się jeszcze wydarzy. Mam nadzieję że to nic złego.
W całym domu było dość cicho. Pewnie gdzieś wyszli. Wstałem od stołu i postanowiłem się przejść.
Wrażenie że coś się jeszcze wydarzy nie przechodziło, ale czułem że to coś ważnego.
Usłyszałem hałas dochodzący z głębi lasu. Mój dom znajduję się tuż obok niego. Postanowiłem to sprawdzić więc udałem się w te miejsce. Hałasy nie ustępowały. Byłem prawie na miejscu. Schowałem się za drzewem i zobaczyłem coś czego zapewne nie powinienem. Skamieniałem. Była tam Alex, ale wystawały jej dwa białe kły i oczy miała koloru czerwonego. Otaczały ją wilkołaki które były gotowe do ataku na nią. Nie wierze że ona jest wampirem. Ale ona i tak nie da sobie rady z nimi. Jeden z wilkołaków skoczył na nią ale obroniła się odrzucając go na około 5 metrów . Zatrzymał się dopiero na drzewie i spadł na ziemie. Na razie się nie ruszał. Wszyscy byli gotowi do ataku. Ja nie mogę tego tak zostawić. Ona sama nie da sobie rady. Teraz szybka decyzja. Uratować ją czy pomóc innym wilkołakom ją zabić. Nie musiałem długo się zastanawiać. Przemieniłem się w wilkołaka i podbiegłem do wilkołaków. Wskazałem ruchem głowy żeby odeszli. Część tak zrobiła lecz inni stali. W końcu odeszli za resztą. Blondynka stała i patrzała na mnie gotowa do ataku. Uśmiechnąłem się jedynie w jej stronę na swój własny wilczy sposób i ruszyłem w głąb lasu. Ona nie wie kim jestem i niech tak zostanie. Nie powiem nikomu o tym że jest ona wampirem. Będzie to moja słodka tajemnica.
W kuchni nikogo nie było , wyjąłem potrzebne składniki i zrobiłem sobie kanapki. Usiadłem do stołu zajadając przygotowany posiłek. Miałem wrażenie że dzisiaj coś się jeszcze wydarzy. Mam nadzieję że to nic złego.
W całym domu było dość cicho. Pewnie gdzieś wyszli. Wstałem od stołu i postanowiłem się przejść.
Wrażenie że coś się jeszcze wydarzy nie przechodziło, ale czułem że to coś ważnego.
Usłyszałem hałas dochodzący z głębi lasu. Mój dom znajduję się tuż obok niego. Postanowiłem to sprawdzić więc udałem się w te miejsce. Hałasy nie ustępowały. Byłem prawie na miejscu. Schowałem się za drzewem i zobaczyłem coś czego zapewne nie powinienem. Skamieniałem. Była tam Alex, ale wystawały jej dwa białe kły i oczy miała koloru czerwonego. Otaczały ją wilkołaki które były gotowe do ataku na nią. Nie wierze że ona jest wampirem. Ale ona i tak nie da sobie rady z nimi. Jeden z wilkołaków skoczył na nią ale obroniła się odrzucając go na około 5 metrów . Zatrzymał się dopiero na drzewie i spadł na ziemie. Na razie się nie ruszał. Wszyscy byli gotowi do ataku. Ja nie mogę tego tak zostawić. Ona sama nie da sobie rady. Teraz szybka decyzja. Uratować ją czy pomóc innym wilkołakom ją zabić. Nie musiałem długo się zastanawiać. Przemieniłem się w wilkołaka i podbiegłem do wilkołaków. Wskazałem ruchem głowy żeby odeszli. Część tak zrobiła lecz inni stali. W końcu odeszli za resztą. Blondynka stała i patrzała na mnie gotowa do ataku. Uśmiechnąłem się jedynie w jej stronę na swój własny wilczy sposób i ruszyłem w głąb lasu. Ona nie wie kim jestem i niech tak zostanie. Nie powiem nikomu o tym że jest ona wampirem. Będzie to moja słodka tajemnica.